niedziela, 23 grudnia 2012

| 17 | You were the greatest thing that ever happened to me.

Zachowuje się jak szaleniec, czego nie omieszka się powiedzieć jego matka, która przestraszona widokiem syna w takim stanie, drżącymi rękoma podaje mu kluczyki do samochodu. Ojciec coś do niego krzyczy, ale Łukasz tego nie słyszy, bo biegnie do auta, chcąc jak najszybciej wyjechać.
Oddycha ciężko, zaciskając dłonie na kierownicy i wycofuje samochód z podwórka, wyjeżdżając na jedną z uliczek Sulechowa. Coś w sercu mówi mu, że nie powinien zostawiać rodziców tak bez wyjaśnienia, ale obiecuje sobie, że do nich zadzwoni jak dojedzie na miejsce.
Ma kompletnie ściśnięte gardło, w oczach zbierają się łzy, ale musi wziąć się w garść, nie może przecież spowodować wypadku, musi dostać się do Krakowa. Nie wie po co, może ma jeszcze nadzieję, że ją zobaczy, może jeszcze nie umarła, może zdąży się z nią pożegnać, powiedzieć jak cholernie ją kocha i wybacza jej wszystko co zrobiła. Bo zrobiła to, by nie cierpiał aż tak bardzo, jej choroba zniszczyłaby nie tylko nią, ale też i jego.
Nie wie, o czym ma myśleć, w tej chwili nie liczy się nic oprócz niej. Nie ma przegranych Igrzysk, straconych marzeń, smutku Ignaczaka, śmiechu Osmanego, nowego klubu, martwiących się rodziców, byłej żony. W pewnym momencie ma wrażenie, że Nika siedzi obok, uśmiecha się do niego i kładzie swoją dłoń na jego, podczas gdy zmienia bieg. Ale to tylko złudzenie, uświadamiające mu, że musi odpocząć, bo nie dojedzie. Ale on widzi ją dalej, czuje zapach jej perfum kiedy parkuje przy jakimś zajeździe i wykupuje pokój na noc. Od razu kładzie się do łóżka, a ona wtula się w niego.
Chyba czuje się spokojniejszy, wcześniej serce chciało mu się wyrwać z piersi ze strachu, ale teraz leżąc w ciepłej pościeli, od razu zasypia, ustawiając sobie budzik na godzinę piątą.
Rano jest wściekły na siebie za to, że dał się zmorzyć zmęczeniu i nawet się nie odświeżając, wraca do samochodu, ruszając w dalszą drogę. A co, jeśli przez te kilka godzin jego snu ona odeszła? Bo tym razem nie siedzi koło niego, nie czuje jej, nie widzi. Jest tylko puste siedzenie, obite czarną tapicerką.
Przez ostatnie trzy godziny podróży zastanawia się, co zastanie pod podanym adresem. Czy ona jeszcze tam będzie? Czy będzie jej przyjaciółka? Co mu zostawiła?
Ledwo unika stłuczki, ruszając zbyt gwałtownie po kilku minutach stania w korku w centrum Krakowa, ale szybko hamuje, widząc w bocznym lusterku jak kierowca za nim pokazuje mu środkowy palec, krzycząc coś, zapewne wyzwiska. Jest strasznie gorąco, dopiero teraz to zauważa i otwiera całkowicie okna z przodu, pozwalając by lekki wiatr mierzwił mu włosy. Czuje, że jest cały spocony, ale to nie ma znaczenia. Musi dojechać pod ten przeklęty adres.
Ulica Działkowa skąpana jest w porannym słońcu, a Łukasz starając się głęboko oddychać, stoi pod jednym z domków jednorodzinnych, oznaczonych numerem pięć. Drżącą ręką wciska przycisk na domofonie, a słysząc kobiecy głos, żołądek podchodzi mu do gardła.
- Kto tam?
- Łukasz. Łukasz Żygadło.
Słyszy znajomy mu dźwięk otwieranego zamka więc popycha furtkę i znajduje się na brukowanej ścieżce prowadzącej do drzwi, które otwierają się kiedy jest w połowie drogi do nich. Staje w nich ciemnowłosa, wysoka kobieta, ubrana w pidżamę.
- Przepraszam, nie spodziewałam się, że tak wcześnie przyjedziesz. - mówi, wskazując na swój strój.
Żygadło kiwa głową i wchodzi za nią do środka. Rozgląda się wokół, wszystko wygląda jak w normalnym domu, właściwie nie wie czego się spodziewał. No może z tą różnicą, że na ścianach wiszą obrazy Niki.
Spogląda na jeden z nich, rozpoznając Cinque Terre, gdzie byli kilka miesięcy temu. Przypomina sobie jak bardzo żałowała wtedy, że nie wzięła nic do rysowania.
Z zamyślenia wyrywa go Marta, jak się domyśla, chwytając go delikatnie za rękę i prowadząc po schodach na górę. Są tam dwa pokoje, przez uchylone drzwi jednego z nich widzi nieposłane łóżko, lecz to nie jest ich cel.
- To tu. Zostawię cię samego.
Podaje mu klucz do drugiego z pokoi i schodzi na dół. Łukasz bez namysłu otwiera drzwi i uśmiecha się, widząc miętowe ściany. Wnętrze zawalone jest wręcz jej rzeczami, obrazami, kilkoma torbami, zdjęciami i innymi. Jedynym meblem jest łóżko z jasną narzutą, na której leży otwarty laptop. Na ekranie widać filmik, twarz Niki.
Klika "play", siadając na miękkim dywanie i czuje ukłucie w sercu kiedy tylko słyszy jej głos.
- Dotarłeś do końca, Łukasz. Śmiałyśmy się dziś z Martą, że to jak gra terenowa, albo coś w tym stylu, ale to chyba jednak nie to. W każdym bądź razie nagrywam to w samą porę, bo dla mnie to też koniec. Nie wiem kiedy Marta zacznie wysyłać ci filmiki, obiecała mi, że po tym jak odejdę. Wiesz, nie lubię mówić, że umrę, bo to chyba zbyt przerażające słowo dla nas wszystkich. Odejdę brzmi znacznie lepiej. 
Pewnie chciałbyś wiedzieć jak wyglądało moje życie po tym jak wróciłam do Polski? Siedziałam w domu, usiłowałam być twarda i do ciebie nie zadzwonić, by nie usłyszeć twojego głosu i do ciebie nie pojechać. Udało się. 
Słabłam z dnia na dzień, czułam się co raz gorzej, a dziś po raz pierwszy od paru tygodni wstałam z łóżka. Jest 29 lipca, dziś zaczynasz Igrzyska. Nie wiem jak ci poszło, mam nadzieję, że dobrze, a jeśli nie, to wiem, że będzie lepiej. Jesteś świetny, Łukasz. Doczekasz następnych, zobaczysz.
Nie wiem czy dotrwam do ceremonii otwarcia, pewnie nie. Widzisz, mówią, że przed śmiercią- uch, znowu użyłam tego słowa- człowiek dostaje przypływu energii, organizm się mobilizuje. Tak jest ze mną, po prostu wiem, że dziś odejdę. Ale nie mogę odejść bez pożegnania. Bardzo cię proszę byś długo nie cierpiał, masz żyć swoim życiem, grać i być szczęśliwym, bo jeśli niebo istnieje, albo piekło, to będę cię obserwować i będzie wpierdol jak po stu latach spędzonych na Ziemi dołączysz do mnie. Musisz sobie znaleźć kogoś, nie możesz być samotny. Obiecaj mi, że nie zrazisz się do kobiet, że znowu się ożenisz, z kimś kogo będziesz kurewsko kochał. Będziecie mieć dzieciaki, będziesz je uczył grać. Obiecaj mi, że przestaniesz patrzeć w przeszłość, że znów zaczniesz spełniać swoje marzenia i nigdy się nie poddasz dopóki nie dojdziesz do celu. Zrób to dla mnie, Łukasz.
W tym pokoju, w którym to oglądasz, w zielonej torbie są rzeczy dla ciebie. Obrazy naszych wspólnych, cudownych momentów, które przeżyliśmy. Nie patrz tylko na nie za często, żebyś za dużo o mnie nie myślał.
Kocham cię jak nikogo innego we wszechświecie, ale teraz muszę się pożegnać. Dziękuję za wszystko. I przepraszam, że wprowadziłam taki zamęt w twoim życiu. Jesteś najwspanialszym człowiekiem jakiego poznałam. Żegnaj, Łukasz.
Łzy mimowolnie spływają po policzku siatkarza. Nie może złapać tchu, nie zdążył, Nika nie żyje. Nika umarła, nie ma jej tutaj, już nigdy jej nie zobaczy. Świat ją zabrał, rak ją zabił, Bóg ją mu odebrał. Dlaczego?
Czuje dłoń na swoim ramieniu i odwracając się widzi Martę. Ona też płacze. Pozwala wtulić mu się w czarną bluzkę i zmoczyć ją łzami.

* * *  

Na siedzeniu obok niego leży błękitno- biała urna z jej nazwiskiem. Tym razem nie wydaje mu się, że ona jedzie z nim. Ona naprawdę jest obok niego, choć w innej postaci. I spełni jej prośbę, którą wziął wtedy za żart, wysypie ją nad jeziorami. Będzie wolna, może szczęśliwsza. Nie będzie czuła już bólu, miłości, żalu, złości, niczego. Będzie opadać powoli pod postacią siwych, maleńkich drobinek w stronę wody.
A w Łukaszu umrze pewnie kolejna część jego. Ale się pozbiera, obiecuje jej to.




Taki nieświąteczny rozdział, wybaczcie, dlatego nie dodaję w Wigilię. Życzę Wam wszystkiego co najlepsze, dużo zdrowia i spełnienia marzeń <3 
jeden do końca

10 komentarzy:

  1. Czytałam to przy dźwiękach jakiejś piosenki Starego Dobrego Małżeństwa (nawet nie wiem jakiej, bo z płyty leci) i autentycznie się rozpłakałam. Życzysz mi spełnienia marzeń? Spoko. Jedno z nich jest takie, żeby to wszystko - ta cała choroba Niki - okazało się koszmarem, a Łukasz przebudził się z niego, śpiąc obok niej. Całkiem zdrowiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutno kuźwa i nieprzyjemnie. Nie tak to miało wyglądać, mieli być szczęśliwi i zestarzeć się w swojej obecności. Ale życie jest cholernie brutalne. Nika chciała mu oszczędzić cierpienia i chyba wiele osób postąpiłoby podobnie. Łukasz się pozbiera, bo jest silnym człowiekiem, ale nic już nie będzie takie samo. WESOŁYCH! :* [oszukac-serce]

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholernie smutne, ale też cholemie mi się podoba forma pożegnania jaką wybrała Nika, Łukasz zasłużył na słowa wyjaśnienia co się z nią stało i chociaż bardzo go pewnie boli ze nie powiedziała mu prawdy to dostał od niej przesłanie co ma robić dalej z własnym życiem

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutny rozdział. Szkoda że Łukasz nie zdążył pożegnać się z Niką. Mam jednak nadzieje, że dotrzyma obietnicy, która jej złożył. Może kiedyś trafi na kobietę, którą pokocha i z którą stworzy szczęśliwą rodzinę.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest smutno, jest źle, ale wiesz? ja cie właśnie za to uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spodziewałam się takiego smutnego zakończenia, aż się łezka w oku zakręciła...

    OdpowiedzUsuń
  7. No i się popłakałam. Najnormalniej w świecie się popłakałam czytając ten rozdział. W sumie to spodziewałam się tego, że Nika może być chora i obwiniałam ją o to, że zostawiła Łukasza, ale ona wiedziała, co jest dla niego dobre. Nie chciała aby patrzył na jej powolną śmierć. Eh... takie jest życie. Odbiera nam najważniejsze osoby w naszym życiu za wcześnie... zdecydowanie za wcześnie. Nie wiem, jak ja bym się odnalazła w takiej sytuacji, ale wiem, że Łukaszowi nie będzie teraz łatwo. Ba! Teraz będzie mu cholernie trudno, ale mam nadzieję, że ułoży sobie życie, bo Nika by tego chciała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutne to wszystko, ale Nika okazała się tą, która darzyła Łukasza prawdziwą miłością. Nie każdy miałby odwagę tak jak ona odchodzić bez ukochanej osoby przy boku, pomimo tego, że musiało być to dla niej bardzo bolesne. Jednak dla niego było by to o tyle trudniejsze, że chciałby za wszelką cenę jej pomóc, a nie zawsze jest to możliwe... Smutne to, ale mam nadzieję, że Łukasz jeszcze znajdzie miłość, może nie będzie ona taka jak ta do Niki, bo bo niemożliwe, ale równie wspaniała (po cichu stawiam na przyjaciółkę Niki;))
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam łzy w oczach. Rozdział niesamowity:)

    OdpowiedzUsuń
  10. To nie mogło się tak skończyć...

    OdpowiedzUsuń