niedziela, 18 listopada 2012

| 12 | Some day we will find what we are looking for, or maybe we won`t. Maybe we will find something much greater than that.

Wraca do Trydentu sam, po raz kolejny sam. Nie ma przy niego Osmy, który postanowił zostać jeszcze parę dni nad morzem żeby bliżej poznać się Monicą, a przede wszystkim nie ma z nim Niki. I za cholerę nie wie, gdzie ona może się teraz podziewać.
Ignaczak powiedział mu, żeby spróbował o nią powalczyć skoro ją kocha, bo czasem nawet najgorsze chwile w mig mogą się zamienić w te najlepsze. Ale Łukasz nie wierzy już w to, że będzie jak przez ostatnie tygodnie, miesiące. Cóż, ostrzegała go, że nie potrafi być w związku, a on był zbyt zaślepiony by zauważyć, że coś jest nie tak.
Kompletnie nie wie, czemu zamiast jechać prosto do swojego mieszkania, udaje się pod kamienicę, w której  mieszka, lub mieszkała Nika. Grzebie po kieszeniach, szukając kluczy, które dała mu parę tygodni temu i otwiera skrzypiące drzwi.
Wnętrze jest tak puste i pozbawione jej obecności, że aż ściska go w dołku. Powoli wchodzi do środka, przełykając głośno ślinę na widok pustych ścian. Nie ma zdjęć, obrazów, niczego, co dowodziłoby, że ona tu kiedyś mieszkała. Jest tylko kanapa i stolik, szafki kuchenne i telewizor. Przezornie zagląda do łazienki, ale ta także nie nosi śladów jej obecności.
Czyli wyjechała. Zostawiła Trydent, miasto, w którym zaczęła robić karierę, przez niego. Może zniszczył jej marzenia? Może za bardzo nalegał na ten związek, może to jego wina?
- Przepraszam?- słyszy i podnosi głowę dotychczas ukrytą w dłoniach- Jestem właścicielką tego mieszkania.
Łukasz patrzy na nią nieprzytomnie, dopiero po chwili zrywając się z kanapy.
- Ach tak, przepraszam. Moja... przyjaciółka tu mieszkała i wyjechała bez słowa. - oznajmia, mając nadzieję, że czegoś się od tej pięknej, ciemnowłosej kobiety dowie.
- Pani Nika?- kiwa głową- Zerwała umowę, szukam właśnie nowego lokatora. Jest pan zainteresowany?
Żygadło przelatuje wzrokiem pokój, po czym ściskając dłoń właścicielki rusza w stronę drzwi.
- Nie, dziękuję. Pójdę już.

Waha się przez cały dzień, nerwowo obraca komórkę w dłoniach, siedząc przy kominku. Na podłodze obok puchatego dywanu leżą porozrzucane zdjęcia, ich wspólne wspomnienia, których obrazów nie może pozbyć się sprzed swoich oczu.
Jest już ciemno kiedy wykonuje jeden telefon, który możliwe, że zaważy na jego przyszłości. Nie jest do końca pewny swojej decyzji, wie, że może później będzie tego żałować, ale na pewno będą jakieś pozytywy. Kiedyś.
Emilio jest jakiś posępny tego wieczora, jednak kiedy Łukasz przekracza próg jego baru natychmiast na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
- Dawno cię tu nie było. - zauważa- Odkąd się rozwiodłeś, więc stawiam na to, że kolejna kobieta cię zostawiła?
Żygadło patrzy na niego wzrokiem, który mógłby zabijać, z wdzięcznością przyjmując kufel piwa.
- No. Na dodatek spotykamy się po raz ostatni, Em.
Barman mruży oczy, po czym zdejmuje fartuch, przekazując go jakiejś dziewczynie i siada obok Łukasza.
- Skończyłem swoją zmianę. Opowiadaj.
- Poznałem dziewczynę, Polkę. Młoda, śliczna, inteligentna. Malarka. Jeździła taksówką, tak się pierwszy raz spotkaliśmy. Pomogła mi strasznie, chyba nawet o tym nie wiedząc, ale bardzo broniła się przed związkiem. Trochę trwało aż ją złamałem i byliśmy razem do wczoraj. Wyjechała. - mówi rozgrywający, upijając łyk piwa- Z nikim nie byłem tak szczęśliwy jak z nią, nawet z żoną, kurwa.
- Przykro mi, stary. - Emilio klepie go po ramieniu.- Ale mówiłem ci, baby to baby. Nic nie poradzisz.
Łukasz śmieje się pod nosem, wysłuchując jego opowieści o facecie, którego poznał. Z jego wywodu wynika, że jest on jedyny w swoim rodzaju, też lubi słuchać muzyki klasycznej i jest blondynem. Cieszy się, że przynajmniej Emilio znalazł sobie kogoś, komu zaufał i z kim jest szczęśliwy. Kto jak kto, ale ten facet na to zasługuje.
- Ale zaraz... jak to, że jesteś tu po raz ostatni? Wracasz do Polski? No ja wiem, mamy gorszą wódkę od waszej, ale żeby tak wyjeżdżać? - chichocze barman.
- Nie wracam do Polski. - oznajmia Żygadło, kreśląc kluczami od mieszkania kółka na barowym blacie.
- Jak to nie? Przecież chciałeś grać w kraju.
- Plany się zmieniły. Podpiszę kontrakt z Nowym Urengojem.
- Rosja?- krzywi się Emilio- Dlaczego?
- Bo tam jest z dala od wszystkiego. Od całego tego gówna, Niki, Agi, plotek. Skupię się na grze i nabiorę dystansu.
A Emilio tylko kiwa głową i zabiera mu kufel sprzed nosa, mówiąc, że alkohol nie jest odpowiedzią na jego pytania. Potem wychodzą w ciemną noc, spacerując uliczkami Trydentu. Jak to mówi barman: musi zapamiętać to piękne miasto i sprawić, by nie kojarzyło mu się tylko z porażkami.
Dlatego siedząc w samolocie do Polski, gdzie ma się stawić na zgrupowaniu reprezentacji i witając się na lotnisku z Ignaczakiem czuje się bardzo dobrze. Czuje, że zacznie się coś nowego, może nawet lepszego, jest pełen pozytywnej energii.
- Nie poznaję cię, Łukaszu. - stwierdza Krzysiek, kiedy z uśmiechem na twarzy przyjmuje wiadomość, że Igła zamierza puścić jakiś szajs w aucie- Zmienił ci się gust muzyczny?
- Nie. - odpowiada Żygadło- Chyba ja się zmieniłem.

W Toronto pokonują po tie-breaku Brazylię, Kanadę bez straty seta i ulegają Finlandii, a w drużynę wstępuje co raz lepsza atmosfera. W Katowicach i Tampere wygrywają ze wszystkimi, a w Sao Bernardo de Campo ulegają tylko  gospodarzom. W ten sposób awansują do finałów z pierwszego miejsca w grupie. Najbardziej cieszą się z pokonania Canarinhos, bo w końcu, po 10 latach przegrywania z nimi, nadszedł odpowiedni czas by zacząć z nimi wygrywać.
Pokonują ich także w Final Eight, wyrzucając ich z turnieju, a następnie miażdżąc Kubę i Bułgarię w półfinale, są już w wielkim finale Ligi Światowej, po raz pierwszy w historii. Wkrada się nastrój podniecenia, ogromnych nadziei- w końcu to rok olimpijski. Kibice wariują w bułgarskiej Sofii, dopingując swoich siatkarzy. W końcu, ósmego lipca mierzą się z Amerykanami. I wygrywają do zera, a potem następuje chyba największy wybuch radości w Łukasza życiu, bo zwykle był tylko rezerwowym, a teraz to on poprowadził kadrę do jakże cennego zwycięstwa. Świętują przez całą noc, jak później przyznał się Anastasi "do tej pory nie widział jak naprawdę Polacy potrafią pić". Ale mają powód, wygrali Ligę, a za kilkanaście dni jadą na Igrzyska. Wymarzone, wyśnione Igrzyska, które mają być dla nich według dziennikarzy i "ekspertów" wyjątkowo szczęśliwe, a Żygadło bardzo w to wierzy. Bo w tej chwili nie liczy się już nic, tylko Londyn i jego miłość do siatkówki.

 
o matko, moja głowa :c

9 komentarzy:

  1. To nie koniec, prawda? Mam nadzieję, że nie koniec.
    I cieszę się, że Łukasz podniósł się z rozpaczy i siatkówka wciąż daje mu tyle radości, po tych wszystkich niepowodzeniach w miłości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Łukasz się nie załamał, pomogła mu w tym niewątpliwie siatkówka. Nie daje mi spokoju myśl: co będzie dalej? Dlatego tworze swoje własne, wyimaginowane historię tego co tutaj się jeszcze może wydarzyć, ale podejrzewam, że nie zgadnę :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Łukasz chce żyć dalej, nie odwracać się za siebie dlatego zdecydował się na wyjazd do Rosji, który może mu wyjść tylko na dobre. Tam, skupi się na pracy, na siatkówce i może będzie miał mniej czasu na rozmyślania o Nice.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowite, jak pasja potrafi być największym lekarstwem. Cieszę się, że Łukasz nie załamał się, tylko idzie dalej przed siebie. Ma swoją siatkówkę, ma marzenia, które chce zrealizować. Jednak mam nadzieję, że to jednak nie skończy się tak, nie może. Oj mam wrażenie, że kiedyś się jeszcze spotkają. Być może nawet niebawem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda mi Łukasza, ale wybrał dobrą drogę na ukojenie złamanego serca poświecił się pracy i pasji którą kocha a ta mu się odpłaca sukcesami jakie odniósł wraz z chłopakami, nadal zastanawia mnie to dlaczego Nika zniknęła, czy aby tylko dlatego ze nie potrafi żyć w związku, a może wszystko miało jeszcze drugie ukryte dno?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest mi smutno, cholernie smutno. Bo Łukasz zasłużył na szczęście w miłości, młody już nie jest, a zamierza skupić się tylko na siatkówce. Ale, mrał, ja miałam ciarki jak czytałam o LŚ. Te wspomnienia <3
    To nie będzie koniec, prawda? Oni się spotkają, no nie? Mam taką nadzieję (:

    OdpowiedzUsuń
  7. Z Niką u boku, czy bez, ja mam nadzieję, że Łukasz będzie jeszcze szczęśliwy :) Choć po cichu liczę, że dzięki Nice ;) Teraz tylko siatkówka trzyma go przy życiu... Strasznie mi go szkoda, bo po raz kolejny cierpi przez kobietę... Mam nadzieję, że jeszcze wszystko się dobrze ułoży :)
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Łukasz jest teraz tylko szczęśliwy dzięki siatkówce. Ale cały czas zastanawia mnie co z Niką?? Tak nagle zniknęła bez słowa. Może jeszcze kiedyś Łukaszowi będzie dane spotka się z nią i przynajmniej porozmawiać.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Łukasz powinien naprawdę rozważyć możliwość, że życie singla nie jest takie złe...

    OdpowiedzUsuń