wtorek, 30 października 2012

| 9 | You give me the kind of feeling people write novels about.

Wszystko dzieje się tak, jak to sobie dokładnie zaplanowali. Trentino pokonuje dwukrotnie bez większych problemów Latinę i awansuje do finału Serie A. Ten jednak nie idzie tak jak powinien, dwa pierwsze sety wygrywają wysoko, żeby potem stanąć kompletnie w miejscu ze swoją grą i przegrać 2:3.
Łukasz patrzy na skaczących z radości graczy Maceraty, siadając na parkiecie i rozwiązując buty. Jego zmiana nic nie dała, Lube tak się rozkręciło, że nic nie zdołałoby ich dzisiaj powstrzymać.
Jednocześnie uświadamia sobie " chłopie, to był twój ostatni mecz w barwach Trento, a ty go przegrałeś" i w zasadzie spoglądając na Juantorenę leżącego na parkiecie nieopodal niego musi przyznać, że przesadzał. Szukał przyczyn, wytłumaczeń, nienawidził trenera za to, że tak mało grał, a i tak nie był w stanie stąd odejść, coś go ciągle zatrzymywało. Tylko co? Jak można jednocześnie kochać i nienawidzić tego miejsca, klubu?
Dlatego nie dziwi się kiedy dwa dni później, kiedy je śniadanie do jego mieszkania wpada Osmany ze świstkiem papieru.
- Zenit to ogromne pieniądze, gwarancja bezpieczeństwa do końca życia. Myślałem, że po prostu wyjadę. Ale nie potrafię, kurwa nie potrafię... - Juantorena siada na krześle na przeciwko- Włochy to mój dom. To już mój kraj, to kraj, który mnie przygarnął i który jest w stanie zapłacić Ruskim kolosalne pieniądze żeby mnie zatrzymać.
- I zostaniesz? - pyta Żygadło, połykając jajecznicę.
- Zostanę. A ty wrócisz do Polski i może z raz ci się kiedyś uda skopać nam tyłki w twoim nowym klubie.
Rozgrywający śmieje się, grzebiąc widelcem w jajku.
- Dostałem też propozycję z Rosji, Nowy Urengoj.
Jego przyjaciel prostuje się na krześle, patrząc na niego uważnie.
- Ale jest Nika. Nika jest ważniejsza niż pieniądze. Wrócę do Polski.

- Daleko jeszcze?- wzdycha Nika, wlokąc się za Łukaszem, podczas gdy on żwawym krokiem pokonuje wszystkie wzniesienia- Nie mam siły.
- Kondycję trzeba wyrobić, skarbie. - śmieje się z niej, ale kiedy kroki za nim cichną odwraca się do tyłu- Wszystko okej?
Blondynka patrzy na niego morderczym spojrzeniem, leżąc na trawie i ciężko oddychając. Żygadło rusza w jej stronę, kładąc się obok.
- Zabijesz mnie kiedyś. - mówi Nika, przytulając się do jego ramienia- Ledwo dyszę, nie mam takich długich nóg jak ty.
- Ten widok będzie warty śmierci. - siatkarz całuje ją w głowę i wpatruje się w chmury wolno sunące po błękitnym niebie.
Zdecydowanie będzie tęsknił za Włochami. Za najlepszym winem, trydenckimi uliczkami, gigantycznym mostem, na którym się (można tak powiedzieć) poznali, górami i niebem, zdającym się nieść jakąś nadzieję na to, że w przyszłym sezonie będzie lepiej. Ludzie nie będą już tacy sami, nie aż tak porywczy, kobiety nie tak bardzo opalone, a mężczyźni napakowani. Nie będzie porannego czytania prasy w szatni z Osmą, ani besztania Stojczewa w myślach przy każdym nadarzającym się momencie. Wreszcie nie będzie jego mieszkania, domu Juantoreny, zniekształconej piłki zostawionej przez nich na pamiątkę i starej kamiennicy Niki, miętowego wnętrza ubabranego farbami. Będzie Polska- menele pod sklepem, kłótnie w sejmie, dziurawe drogi, PlusLiga. Będzie w domu.
- Dobra, jedziemy z tym koksem. - oznajmia blondynka, ciągnąc Żygadłę za rękę i pomagając mu wstać.
A Łukasz patrzy jak ślicznie się uśmiecha i nawet zmęczenie na jej twarzy nie ujmuje jej piękna.
Idą jeszcze z pół godziny, by stanąć na czymś w rodzaju tarasu widokowego, z którego widać cały krajobraz, dla którego wlekli się tu przez te kilka kilometrów. Przepiękne jeziora, poprzecinane pasmami zielonych gór i świecące słońce dają niesamowity widok.
Stoją obok siebie, nie mogąc wydusić słowa z zachwytu, tylko wpatrując się w ten widok.
- Faktycznie można by za to zginąć. Chyba nie byłam w piękniejszym miejscu. - mówi po chwili Nika- Jak kiedyś umrę to rozsyp tu moje prochy.
Łukasz śmieje się głośno, obejmując ją ramieniem.
- Kocham cię. - odpiera.
- Ja ciebie też, Łukasz.
I czuje niesamowitą satysfakcję, bo dziewczyna odważa mu się wyznać swoje uczucia po raz pierwszy. Całuje ją namiętnie, palce wplatając w jej długie, blond włosy. Patrzy na jej długie rzęsy i piegi, którymi usłaną ma prawie całą twarz. Boże, gdyby tylko mógł tak stać i na nią patrzyć, mógłby robić to przez wieczność.
- Co byś zrobiła gdybym ci się teraz oświadczył?- pyta rozgrywający.
Nice rzednie mina, wygląda na kompletnie zaskoczoną.
- Nie wiem. Ale...?
- Nie, nie zamierzam, głupku.- śmieje się Łukasz- Czysto teoretycznie pytam.
- Nie mam pojęcia co bym zrobiła. Zdeka krótko się znamy.
- A jakbym ci obiecał dom z dużym ogródkiem, psem, specjalnym, miętowym pokojem malarskim dla ciebie, kaktusami i wszystkim innym co kochasz?
Nika uśmiecha się do niego delikatnie, ujmując łukaszową dłoń.
- Po co mi to wszystko, wystarczyłbyś mi ty.

            Nie wie dlaczego w nocy nie może spać i nogi same kierują go na most, na którym ostatecznie pożegnał się kiedyś ze swoim małżeństwem. Oddycha głęboko, upajając się chwilami spokoju i ciszy, brakiem samochodów, ludzi. Patrzy w dół na niezbyt szybko płynącą rzekę, tak inną od tych brudnych, polskich.
A co gdyby teraz nastąpił koniec świata? Gdyby huragan zmiótł ich z Ziemi, czy dalej trzymaliby się za ręce i patrzyli sobie w oczy? Co by w nich widzieli, wzajemną śmierć? A gdyby zostali jedynymi ludźmi na tym globie, poradziliby sobie, widując tylko siebie przez cały czas?
Są takie chwile kiedy człowiek czuje się po prostu dobrze z tym, kim jest. Ma gdzieś przeszłość, żyje chwilą, tym co się dzieje, a dzieją się rzeczy, o których zawsze marzył. Może dalej jest człowiekiem w tłumie, który jutro będzie zastanawiał się nad tym co reszta dzisiaj. Ale jutro będzie jutrem, nie wiadomo co się wydarzy. I tak właśnie czuje się Łukasz. Uświadamia sobie przez to pewne ważne sprawy, może żeby było tak jak teraz, musiał przez to przechodzić. Widocznie tak chciał ten tam u góry, jeżeli istnieje i naprawdę o tym decyduje. Może to los doprowadził go do niej. Do Niki, która kompletnie zmieniła jego życie.


Do tego rozdziału mam dopisaną adnotację:
Strasznie męczy mnie pisanie przygód w raju, uświadomiłam sobie to podczas tworzenia tego rozdziału i dlatego długość jest taka, a nie inna.
Boże, jak to teraz czytam to mi się strasznie nie podoba. Krótko i beznadziejnie, więc następny też będzie w miarę szybko, tak myślę.


9 komentarzy:

  1. Nie lubię tego rozdziału, bo niczego nie wyjaśnia, a ja jestem tak strasznie niecierpliwa!
    I żałuję, że dopiero teraz nadrobiłam.
    Kurna, naprawdę bardzo się obawiam tego, co się z nimi stanie. Krótko mówiąc zaczyna mi tu coś śmierdzieć. Na pewno nie będzie dobrze.
    Cholera. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się podoba i to bardzo :)
    Właściwie to nie bardzo cokolwiek wyjaśnia ten rozdział, ale na to przyjdzie jeszcze odpowiednia pora. Dlatego czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :):)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię rajowate rozdziały, ale, kurna, mogłabyś nam coś wyjaśnić ;>
    Z każdą chwilą kocham twojego Łukasza coraz bardziej. Wanna more!

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja tam lubię jak jest tak słodko, sielsko i tak... idealnie. No ale wyczuwam, że wraz z wyjazdem Łukasza do Polski, a w zasadzie to powrotem do Polski, wszystko się skomplikuje. Jestem tylko ciekawa, czy Nika pojedzie z nim, czy zostanie we Włoszech. Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale się tego dowiem.

    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubie takie milutkie rozdziały, gdzie jest pięknie i przyjemnie, ale zawsze się ich obawiam, bo nic nie trwa wiecznie... Szczęście niestety też nie... Jednak mam nadzieję, że moje przeczucia i intuicja tym razem mnie zawiodą ;) Ciągle myślę, jaką decyzję podejmie Łukasz...
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Niebiańskie rozdziały są cudowne, ale po nich zazwyczaj jest wielkie bum. I tego się też tutaj obawiam, to szczęście jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe czy trwało jakoś wyjątkowo długo. W prawdziwym życiu tak się nie da. Epickie teksty o Stojczewie i Trento. Idealne podsumowanie drogi Łukasza w tym mistrzowskim klubie. Może i nie grał tam zbyt dużo, ale doświadczenie, które wyniósł, zostanie z nim. Ja mimo wszystko cieszę się, że opuścił Trydent i gra w pierwszej szóstce. A Nika nadal wydaje mi się, że coś ukrywa i o. Czekam na kolejny. :) [siec-nieporozumien] [short-volleyball-stories]

    OdpowiedzUsuń
  7. Marudzisz, jest bosko jak jest.

    OdpowiedzUsuń
  8. przeczytałam Twoje dwa poprzednie blogi i strasznie się cieszę, że wróciłaś z Ziomkiem :)
    to opowiadanie jest po prostu cudowne! (też mi nowość ;)) Nika zdecydowanie coś ukrywa, a ja chyba wiec, co. I kurcze, tak strasznie chciałabym się mylić!
    Niezależnie od tego, co myślisz na temat rozdziałów, mnie (i na pewno nie tylko) bardzo się podobają.
    Pozdrawiam i czekam na następny :*

    ps. mogłabyś zdradzić, ile rozdziałów ma to opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 + epilog, dziękuję za miłe słowa :*

      Usuń