czwartek, 11 października 2012

| 7 | Never give up, there`s no such thing as an ending. Just a new beginning.

Jakie było jego zdziwienie kiedy podczas stania w kwadracie rezerwowych na meczu tydzień później zauważa wśród niemałego tłumu  Nikę. Wygląda na nieco zagubioną, siedzi, podczas gdy inni stoją i dopingują miejscowe Trentino. Wzrok ma rozbiegany, wyraźnie nie ma co zrobić z rękami, a Łukasz ma wrażenie jakby bardzo wiele kosztowało ją wejście na tą halę.
Wchodzi na krótkie zmiany, starając się nie myśleć, że Nika jest tutaj, siedzi kilkanaście metrów od niego i obserwuje każdy jego ruch- czuje to na swojej skórze.  Od razu po meczu zamiast rozdawać autografy biegnie w trybuny, nie bardzo przejmując się, że wszyscy się na niego gapią, a fotografowie wypatrzyli już, że do kogoś zmierza. Dogania ją przy wyjściu z hali, chciała wyjść jako jedna z pierwszych, zapewne po to by go nie spotkać.
Łapie ją za nadgarstek i odwraca w swoją stronę.
- Łukasz? - jest wyraźnie spłoszona, spuszcza wzrok- Przyszłam pierwszy raz na mecz siatkówki. Fajny sport, gratuluję wygranej.
Żygadło kiwa głową z gorzkim uśmiechem na ustach.
- Myślałaś, że cię nie zauważę? - pyta.
- Jestem idiotką i tyle. Przepraszam, że zawracam ci głowę. - mówi Nika i wyrywa się z jego niezbyt mocnego uścisku, wychodząc na chłodne powietrze.
Łukasz przez jakieś trzy sekundy analizuje za i przeciw wyjścia na dwór po meczu, będąc spoconym ale w końcu wylewa się wraz z tłumem kibiców na parking. Szuka wśród głów czerwonego beretu i zauważa go wsiadającego do samochodu. Biegnie w jego stronę i staje metr przed maską w chwili gdy Nika rusza. Gwałtownie hamuje, a na jej twarzy maluje się przerażenie.
Rozgrywający dopada do drzwi od strony pasażera i siada na fotelu obok niej.
- Teraz mi nie uciekniesz. - oznajmia pewnie, kiedy Nika podnosi głowę z kierownicy.
- To nie takie proste, Łukasz.
- To jest proste. Kocham cię, ty mnie kurwa też, to widać po tobie. Nie wiem czemu się bronisz, prędzej czy później się poddasz.
Mówi jej to po raz pierwszy i czuje się jak dzieciak w liceum, pierwszy raz wyznający swoje uczucia. Patrzy jak blondynka odwraca się do niego i przeciera twarz dłonią. Wydaje mu się, że w jej oczach pojawiają się łzy, a po chwili po jej policzku spływa samotna kropla, którą Łukasz ociera wierzchem palca. Ściąga z jej głowy beret, zaczesując niesforne jasne kosmyki za ucho.
- Chciałbym kiedyś odkryć czemu coś, co w tobie siedzi, tak cię blokuje. - Nika uśmiecha się sztucznie- Zabiłbym to gdybym tylko mógł.
- Obawiam się, że to niemożliwe. - stwierdza, spuszczając wzrok. Siatkarz bierze jej drobną dłoń i splata ze swoimi palcami.
- Poczekasz tu na mnie? Ogarnę się i przyjdę od razu. - mówi Łukasz.
Nika kiwa głową z delikatnym uśmiechem.

Łukasz czuje się źle. Boli go głowa, ma katar i zaczyna odczuwać ból gardła, a Stojczew jest wściekły na niego za wczoraj. Mówi coś, że jest niepoważnym idiotą, naraża klub i inne tego typu, jednak rozgrywający myślami jest już w ciepłym łóżku. W końcu trener daje za wygraną i machnąwszy na niego ręką, znika w swoim biurze.
- Są rzeczy ważniejsze od siatkówki. - mruczy pod nosem po polsku Żygadło.
- Stary, prasa o tobie pisze!- krzyczy Osma- Jesteś popularniejszy niż ja po aferze dopingowej!
Rozgrywający śmieje się z głupoty przyjaciela i bierze do rąk jedną z gazet trzymanych przez Juantorenę w rękach. Nagłówek " Polski rozgrywający Trentino w pogoni za miłością" jest wielkości niemalże całego kilku -linijkowego artykułu. Piszą, że właśnie się rozwiódł, a już znalazł sobie nową ukochaną i zastanawiają się czy nie zdradził żony, co byłoby powodem rozstania. Dodają też, że Agnieszka jest znaną modelką, a Łukasz tylko rezerwowym w Trento.
- Ja pierdolę, wodę z mózgu ludziom robią. - mruczy pod nosem, oddając przyjacielowi gazetę- Jadę do domu, muszę się wyleczyć.
Osmany tylko kiwa głową, wczytany w artykuł o jakiejś włoskiej gwiazdce, której zdechł chomik i z tego powodu jest w żałobie, a Żygadło wychodzi z hali i wraca do domu.
Zdąża jedynie położyć się do łóżka z termometrem elektronicznym pod pachą kiedy słyszy dzwonek do drzwi. Przeklinając pod nosem wlecze się do przedpokoju i otwiera je, nawet nie patrząc przez wizjer.
- Cześć Czerwony Nosie! Wiedziałam, że będziesz chory. Przyniosłam ci trochę leków i jedzenie.
Łukasz w dalszym ciągu znajduje się w tej samej pozycji, z ręką na klamce, z zaskoczeniem patrząc na stojącą w progu Nikę.
- To prawdziwa ty?
- Nie, majaczysz. - odpowiada, wchodząc do środka- Zamykaj drzwi bo się jeszcze bardziej zaprawisz. Wracaj do łóżka, ja się wszystkim zajmę. No już.
Cóż, rozgrywający jest odrobinę oszołomiony jej wizytą, mimo że wczoraj spędzili miły wieczór. Jednak kompletnie nie spodziewał się, że przyjdzie z własnej woli do jego mieszkania by się nim zająć. Zdecydowanie jej nie zna.
- Proszę. - Nika wchodzi do sypialni, niosąc ciepły obiad i herbatę. Gestem prosi o termometr i marszczy czoło, gdy widzi jego temperaturę- 38,5; ładnie się załatwiłeś. Połknij to.
- Nie otrujesz mnie chyba, co? - śmieje się Łukasz, kiedy dziewczyna siada na brzegu łóżka podając mu listek leku. Połyka jedną tabletkę, popijając herbatą- Boże, czuję się jak mały chłopiec. Nikt się mną nie opiekował odkąd wyjechałem z domu rodzinnego.
Nika uśmiecha się i stawia tacę na stoliku. Ku jego zdziwieniu wślizguje się pod kołdrę obok niego i przytula się do jego torsu.
- Miałeś rację. Nie powstrzymam tego cholerstwa.
- Zarazisz się. - zauważa Łukasz.
- Mam dobrą odporność, nie choruję.
   A Żygadło jest w tej chwili chyba najszczęśliwszym mężczyzną świata.

 uwielbiam ten tekst wśród chmurek poniżej. 
 poza tym znów mam u Was zaległości, wybaczcie. szkoła daje mi popalić.

8 komentarzy:

  1. Chorym Łukaszem to i ja bym się zaopiekowała, mimo wizji zarażenia się :D
    Coś się między nimi rozwija, mam nadzieję, że się rozwinie i Łukaszowi uda się pokonać blokadę Niki.
    Czekam na kolejny, pozdrawiam :)
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  2. dość szybkie wyznanie uczuć,ale co tam liczy sie spontan, Łukasz zaryzykował i sie raczej opłaciło, a ze przypłacił to ryzyko choroba nie jest już tak istotne bo ma Nikę przy sobie

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to opowiadanie :) Nika nie ucieknie przed miłością do Łukasza i dobrze, ze to zrozumiała :)
    A chorym Łukaszem to ja też bym się zaopiekowała :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaszalał, ale tym razem wyszło mu to na dobre, a Nika w końcu przestała bronić się przed swoimi uczuciami, choć mam wrażenie, że jeszcze coś przed nim ukrywa... [siec-nieporozumien]

    OdpowiedzUsuń
  5. No i się rozchorował... Ale warto było, bo jak się ma taką opiekę, jaką zapewnia Nika... :D Ciągle się tylko zastanawiam, co takiego wydarzyło się w życiu dziewczyny, że ma takie opory...
    Pozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha! Bo Nika zrozumiała, że skoro ten matołek naraża się na fochy ze strony Stojczewa, wybiegając w takim stanie z hali, tylko (albo aż) po to, żeby ją dorwać, to coś faktycznie jest na rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  7. No co tu dużo mówić to chyba będzie w przypadku Łukasza ta wielka miłość, dla której będzie w stanie zrobić wiele, jak nie wszystko. Mam nadzieje, że nie rozczaruje się po raz kolejny, bo mam wrażenie, że Nika jest pełną tajemnic dziewczyną. Jest chodzącą zagadką, którą Żygadło będzie chciał rozwiązać, rozwikłać.

    Pozdrawiam.

    P.S. Ja też w miarę regularnie staram się nadrabiać zaległości i dlatego też dotarłam tutaj z takim opóźnieniem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Obiecałam, że skomentuję każdy rozdział, więc to robię, ale nie napiszę nic konstruktywnego, bo pędzę czytać następny, tak nie mogę się doczekać, co się dalej wydarzy. ;)

    OdpowiedzUsuń