sobota, 6 października 2012

| 6 | Please, take me away from here.

Łukasz, stojąc przed jednym z bloków na przedmieściu Trydentu jakieś pięć razy zmienia decyzję co do tego co właściwie powinien zrobić. Wejść tam, zapukać do drzwi i powiedzieć "Cześć Nika", czy poczekać jak wyjdzie i udawać, że spotykają się przez przypadek bo był u znajomego, który mieszka w sąsiednim bloku. W końcu decyduje się na pierwszą opcję i wchodzi po schodach, na trzecie piętro starego budynku.
- Cześć Nika. - mówi do dziewczyny, kiedy ta staje w drzwiach i z zaskoczeniem zauważa, że nie wygląda jak ta Nika, którą zna.
Ta Nika ma włosy upięte wysoko do góry, twarz bladą, a oczy podkrążone. Dopiero kiedy ubrana jest w ciemne legginsy i obcisłą bokserkę zauważa jak bardzo jest chuda. Albo wychudzona.
- Łukasz? - marszczy czoło- Jak mnie znalazłeś?
- Jak się jest honorowym obywatelem Trento to ma się trochę łatwiej. Poza tym twojej koleżance Irene z centrali chyba spodobał się mój głos. Zaprosiła mnie na randkę, ale grzecznie odmówiłem, mówiąc, że nie mam siły na kolejne nieudane spotkanie.
Nika wygląda na zmieszaną i wyraźnie nie wie co zrobić, a w jej oczach rozgrywający dostrzega strach.
- Wejdziesz?- proponuje w końcu, wskazując na pomieszczenie za sobą, a Żygadło przekracza próg jej mieszkania. Zdejmuje kurtkę i buty po czym zauważa, że jest tu tylko jeden pokój, ale za to jaki. Ściany pomalowane są na kolor miętowy i Łukasz może się założyć, że to dzieło Niki. Na nich mnóstwo fotografii i obrazów- pejzaży i portretów; w kącie zauważa nawet niedużą rzeźbę.
- Jesteś artystką?- pyta, zauważając, że jej ręce są poplamione farbą, a sama blondynka usiłuje zakryć płótno nad którym najwyraźniej pracowała nim jej przeszkodził.
- W pewnym sensie.
- Są świetne. - mówi siatkarz z podziwem- Naprawdę. Studiowałaś malarstwo?
- Na ASP. - Nika kiwa głową- Ale nie ukończyłam. Zabrakło inspiracji, chęci i może umiejętności, nie wiem. Dopiero niedawno wróciłam do malowania.
Łukasz podchodzi do jednego z obrazów, przedstawiającego morze i kilka osób wbiegających do wody, gdzie znad horyzontu nadciąga tornado.
- Ten mi się podoba. - stwierdza, a dziewczyna ściąga płótno ze ściany i podaje mu je- No coś ty, musi być sporo warte.
- Weź to jako przeprosiny za wczoraj.
Żygadło uśmiecha się i stawia obraz koło butów żeby po chwili znów zachwycać się jej kolejnymi pracami.
- A teraz co malujesz? - wskazuje na przykrytą kocem sztalugę, a Nika przytrzymuje materiał.
- To tajemnica. - mówi, po czym siada na kanapie, która zapewne służy jej także do spania- Przepraszam, że wczoraj nie przyszłam. Czasem mi odbija i gubię się w samej sobie, nie wychodzę z domu. Teraz też mam urlop, poświęcam się malowaniu. Już prawie zapomniałam jak wielką sprawiało mi to przyjemność.
Łukasz kiwa głową ze zrozumieniem, siadając obok.
- Posłuchaj Łukasz, jesteś naprawdę fajnym gościem. - w chwili gdy Nika wypowiada te słowa, rozgrywający wie już co nastąpi- Tylko, że chyba nie dla mnie. Nie nadaję się do związków, nie wiadomo jak bardzo bym chciała. Są pewne rzeczy, których nie mogę powstrzymać, tyle. Może powinieneś się był umówić z Irene, to cudowna kobieta.
Żygadło wstaje i zaczyna się przechadzać po pokoju. Podchodzi do okna i widzi piękny krajobraz gór, który wręcz zapiera dech w piersiach. Nie rozumie jej, kompletnie jej nie rozumie.
- Naprawdę mi się kurewsko podobasz, nigdy się tak nie czułem jak po tym gdy cię poznałem. Nawet z żoną.
Odwraca się w jej stronę i widzi jak przygryza wargę, oczy szklą się jej jak dwie iskierki.
- Wyjdź, Łukasz. Proszę.
Patrzy na Nikę jeszcze przez chwilę po czym ubiera się, bierze jej obraz i wychodzi, zostawiając ją samą.

Już kieruje się w stronę baru, ma ochotę się upodlić, zadzwonić do Ignaczaka i zrobić coś głupiego, ale jego telefon odzywa się, a kiedy odbiera słyszy, że naprawiono mu samochód i może przyjechać go odebrać. Jedzie więc autobusem do centrum i już po dziesięciu minutach stoi z flaszką pod domem Juantoreny. Zdaje się, że trafił idealnie, bo Osma też nie wygląda najlepiej i wpuszcza go do domu bez słowa.
- Liv mnie zostawiła tuż przed tym jak chciałem się oświadczyć. - mówi, przynosząc dwa kieliszki- Kocham cię, zawsze masz wódkę kiedy trzeba. Prawdziwy Polak.
Łukasz śmieje się pod nosem i razem wypijają na raz zawartość kieliszków. Kubańczyk od razu ponownie je wypełnia.
- A ty?
- Kobieta, którą kocham mnie nie chce. Mówi, że nie umie być w związku.
Sam jest zaskoczony jak łatwo przychodzi mu wypowiedzieć te słowa, zwłaszcza pierwszą część zdania, bo nigdy przedtem o tym nie myślał. Przyszło samo, pojawiło się w jego głowie, krzycząc niemiłosiernie "Kochasz ją".
- Może zostanę gejem?- zastanawia się Osma przy szóstej kolejce, kiedy już się sobie wyżalili- Tylu fajnych chłopa na ziemi. O, na przykład ty.
- Nie dzięki, stary. Zdecydowanie wolę kobiety.
Łukasz już lekko pokłada się na kanapie, jest zmęczony treningami, niepowodzeniami, a może po prostu życiem.
- Ucieknę stąd w cholerę po tym sezonie.- oznajmia.
- A ja z tobą.
- Chodź do Polski. - śmieje się Żygadło- Przynajmniej dobre piwo. I wódka pod dostatkiem.
Osmany wybucha śmiechem.
- Polszka to dobri kraj. - udaje mu się powiedzieć słowa, których nauczył go kiedyś Łukasz- Chcesz się rozweselić?
- Dawaj co masz.
- Fajerwerki z sylwestra.- Juantorenie błyszczą się oczy na samą myśl.
Idą do piwnicy i biorą z niej pudło ze sztucznymi ogniami, wychodząc na zabłocony przez topniejący śnieg ogródek. Wybuchają śmiechem na widok pokurczonej od zimna Mikasy, którą zwykli grać przed początkiem sezonu i rozstawiają fajerwerki.
Po kilkunastu sekundach siedem fajerwerków frunie do nieba, jakby z prośbą o lepsze jutro, nadzieję. I z wiadomością, że mężczyźni też mają uczucia. Siedem, szczęśliwa liczba- myśli Łukasz.
- Mam tylko nadzieję, że policja nie przyjedzie czy coś.- chichocze Kubańczyk.
- Zwalimy na sąsiadów.

Następnego dnia wychodzi słońce, budząc śpiących na małżeńskim łóżku dwóch mężczyzn. Nie, nie są homoseksualistami, to po prostu przyjaciele. Kac objawia się dopiero kiedy nieprzytomny Osma rzuca lampką w okno. Słychać dźwięk tłuczonego szkła, a do pokoju wpada chłodne, lutowe powietrze.
- Ja pierdolę, więcej z tobą nie piję Żygadło. - mamrocze, co w jego ustach bardziej brzmi jak: Ja pietolę, wiensej s topą nie pijem zigadlo.
Łukasz śmieje się pod nosem, wciskając w dziurę znalezioną na podłodze skurczoną granatowo- żółtą piłkę.

.

7 komentarzy:

  1. Uhuhuh, dobrali się. Jeden przeżył zawód miłosny, drugi też. Naprali się za wszystkie czasy i szczęśliwi!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takiego Łukasza. Lubię Junatorenę mówiącego po polsku :D Lubię to opowiadanie, lubię ten pomysł, lubię. Lubię wszystko :) Czekam na nowy z niecierpliwością.
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panowie cierpią bo zostali odrzucenie przez kobiety które kochają. Upili się, ale to nie jest wyjście z tej sytuacji.
    Co do Łukasza to może jemu uda się jakoś zdobyć Nikę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś czuję że Łukasz jakoś przekona Nikę do tego ze jednak nadaje się do związków :) Osma z nim w duecie mnie totalnie rozwalają, z tymi fajerwerkami to strasznie fajna akcja. W sumie to nie wiem czemu ale nie zal mi Juantoreny że Olivka go zostawiła, wiem to podłe, ale jak on wcześnie zostawia kobiety bez zająknięcia, to niech teraz poczuje jak to jest na własnej skórze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odniosłam wrażenie, że Nika ma jakiś problem, a to, że się nie nadaje do związków, to rodzaj ucieczki, lub ktoś jej to skutecznie wmówił... Mam nadzieję, że da się przekonać i razem z Łukaszem sobie z tym poradzą :D Jeśli chodzi o Osmę, to może Olivka wróci, może chciała mu tylko pokazać, jak czuły się kobiety przez niego porzucone... Zobaczymy, czas, a w zasadzie kolejne rozdziały ;p pokaże :)
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się to, zdecydowanie mi się podoba. Żygadło w Twoim opowiadaniu wyraźnie nie ma szczęścia z kobietami. Z żoną mu nie wyszło, Nina nie chce z nim nawet spróbować. Ja tam myślę, że ona coś ukrywać, coś co nie pozwala jej się zbliżyć do siatkarza. Ale Łukasz nie odpuści, a przynajmniej mam taką nadzieję.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest coś cholernie smutnego w tym, co piszesz i to coś doprowadziło mnie do płaczu. Boże, uwielbiam to opowiadanie.
    Wręcz widziałam Nikę stojącą w drzwiach swojego mieszkania, zmarnowaną i nieogarniętą i uosabiała się w mojej koleżance ze studiów. To strasznie dziwne.
    Tak czy inaczej decyzja Juantoreny o oświadczynach moim zdaniem była podjęta pochopnie i cieszę się, że nic z tego nie wyszło.
    Przykro, że obaj cierpią.
    Wierzę, że będzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń