Żygadło musiał sobie samemu przyznać, że dawno się tak nie nawalił, biorąc pod uwagę, że po powrocie opróżnił jeszcze butelkę wódki rozmawiając z psem sąsiada, który zdecydowanie lubił jego obecność. Kiedy jednak koło północy usłyszał dzwonek do drzwi, a w progu stanął właściciel Maxa, prężąc swoje muskuły (ach ci kulturyści!) był zmuszony oddać swego towarzysza i pójść spać. W końcu nie będzie pił w samotności, aż tak bardzo zdesperowany nie jest. A przynajmniej tak mu się wydawało, bo jak wytłumaczyć fakt, że nie śpi we własnym łóżku, tylko na pojedynczym, z którego wystają mu nogi, a przykryty jest różową kołdrą w kwiatki?
- Dzień dobry, Łukaszku. - słyszy głos Krzyśka i zdaje mu się, że dalej śni- Nie rób takiej miny, bo ci kurzu do buzi powlatuje. Iwona nie zdążyła posprzątać przed tym jak się u nas niespodziewanie pojawiłeś.
Łukasz patrzy na niego nieprzytomnie, siadając na łóżku, jak się domyśla, Dominiki.
- Co ja tu właściwie robię? - mamrocze pod nosem, rozmasowując sobie czoło- Umarłem, ty też umarłeś i jesteśmy w niebie?
- Och nie, to tylko Rzeszów. - Ignaczak wygląda na rozbawionego- Oj stary, tak się nachlałeś, że o drugiej w nocy zadzwoniłeś i powiedziałeś, że lecisz do Polski i będziesz nad ranem.
- Nad ranem? Jakim ranem, przecież ja mam dzisiaj trening! - Żygadło wyskakuje z łóżka i zaczyna gorączkowo szukać telefonu.
- Spoko, dzwoniłem do Osmy, żeś się zachlał i masz zszyty łuk brwiowy. Masz trzy dni wolnego.
Łukasz patrzy na przyjaciela z niedowierzaniem, po czym rzuca mu się na szyję.
- Jesteś moim Bogiem, Krzysiu. - mówi, na co libero krzywi się nieznacznie.
- Cudownie, naprawdę cudownie, ale idź wziąć prysznic. Ręczniki są tam gdzie zawsze.
Ku najszczerszemu zdziwieniu Łukasza, w całym domu, kiedy wyszedł z łazienki, było kompletnie pusto.
- Iwonka poszła na zakupy z dzieciakami. Mówi, że musi cię dożywić, bo w tych Włochach się wykarmić nie możesz. - oznajmia Krzysiek, podtykając mu pod nos talerz z kanapkami- Kazała ci to zjeść, współczuję.
Rozgrywający uśmiecha się pod nosem i jedząc kanapkę obserwuje krzątającego się po kuchni Igłę.
- Mówiłem coś jak przyjechałem?- pyta z pełną buzią.
- Przy jedzeniu się nie gada bo się w brzuszku źle układa! - recytuje Krzysiek z śmiertelnie poważną miną- No i co się śmiejesz? Domi zawsze tak mówi, w przedszkolu ją nauczyli.
Łukasz jest niemalże popłakany ze śmiechu.
- A wracając do twojego pytania to wygadałeś mi się, po czym zacząłeś przepraszać, bo skapnąłeś się, że jest czwarta rano, a ja mam o dziesiątej trening i chciałeś wracać do Włoch. Piętnaście minut cię przekonywałem, że nie ma już samolotu.
- O matko, sorry. Dużo się wczoraj działo.
- Wybaczam ci, w końcu to ja cię namówiłem do picia. - śmieje się Ignaczak i patrzy na zegarek- Cholera, muszę iść na trening. Idź się połóż zanim dzieciaki wrócą bo nie dadzą ci żyć.
Krzysiek zgarnia z przedpokoju torbę treningową i wychodzi z domu, a nie dłużej niż dziesięć minut później, kiedy Żygadło męczy się z ostatnią kanapką, do środka wpada zgraja Iglątek i sama Igiełka, jak spora ilość ludzi mówi na Sebastiana i Dominkę oraz Iwonę.
- Cześć Łukasz! - mówi radośnie szatynka, przytulając go do siebie- Smakowało śniadanie?
- Bardzo! - odpowiada, przełykając ostatniego kęsa kanapki.
Bierze na ręce Domi i robi samolot, na co mała piszczy z uśmiechem, za to z młodym Ignaczakiem, małą kopią swojego ojca, wita się uściśnięciem dłoni, jak z prawdziwym mężczyzną.
- Iglątka się za tobą stęskniły. - śmieje się Iwona, patrząc jak jej dzieci próbują zająć uwagę rozgrywającego.
- Ja za nimi też.- oznajmia zgodnie z prawdą i bierze oboje za ręce, pozwalając się prowadzić do królestwa zabawek.
Zostaje wciągnięty w życie lalki barbie, Dominiki, ba, nawet dostaje własną lalkę, którą dziewczynka wspaniałomyślnie nazywa jego imieniem, mimo, że to kobieta. Łukaszka, jak chrzczą lalkę razem z Sebkiem, pracuje na budowie nowej sali, w której odbędą się Igrzyska Olimpijskie z klocków Lego. Cóż, widać, że młody Ignaczak interesuje się siatkówką, bo o Olimpiadzie mówi co chwilę, pewien, że tata przywiezie z niej kolejny medal.
- Obiecał mi, że jak dostaniecie się do finału to polecimy z mamą samolotem do Londynu i zobaczymy mecz na żywo, uwierzysz? - ekscytuje się, na co Żygadło uśmiecha się szeroko.
- Będziesz musiał wsiąść do samolotu, a ty się przecież boisz samolotów, Sebek. - przypomina mu, a ten wyraźnie traci zapał do dalszej budowy, uznając, że jest na to zbyt dorosły i siada do komputera, włączając Fifę. W tym samym momencie Domi wchodzi mu na plecy, krzycząc "Patataj!", a Iwona staje w drzwiach pokoju.
- Jak stąd wyjedziesz to będziesz bardziej zmęczony niż po Pucharze Świata. - mówi wesoło, obserwując jak jej córka głaszcze siatkarza po włosach.
- A da się być bardziej zmęczonym? - śmieje się Łukasz, a dwa dni później, stojąc z Ignaczakami na lotnisku , całkowicie zgadza się z Iwoną. Jest zmęczony ale szczęśliwy, bo choć dzieciaki dały mu popalić to przynajmniej oderwał się od tego wszystkiego, co sprawiło, że tu przyjechał.
- Tak może być zawsze, Ziomek. - mówi mu Krzysiek, kiedy się żegnają- Wystarczy, że naprawdę wrócisz do Polski.
Tak Łukasz, zjaw się w Polsce. baw igiełki, pij na umór ale nie sam. nie we Włoszech, nie przed (doprawdy, uroczym!) Emilem i nie z Sofią, nastoletnią dziwką. Zjaw się tu. Obok Igiełek, buduj halę z lego i bądź dalej tym fajnym, chociaż nieco pogubionym facetem.
OdpowiedzUsuńChcę więcej
Zabawa w samolot na kacu musi być czymś super. :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że rozdziały będą się pojawiać systematycznie, bo ja chcę jeszcze! :)
Akcja z samolotem to coś, co rozpieprza. Jednego dnia jest we Włoszech, zapija się na amen, a następnego nawet nie wie, skąd się wziął w Rzeszowie. Jea!
OdpowiedzUsuńSzczerze chciałabym to zobaczyć zalanego w trupa Żygadłę którego jakimś cudem przepuszcza obsługa na lotnisku i wpuszcza do samolotu, to musiałaby być zabawne :)To go Iglątka wykończyły, ale przynajmniej Łukasz pobył w towarzystwie przyjaciół.
OdpowiedzUsuńPonawiam , proszę o informowanie, wpisałam się do zakładki, ale info nie doszło, nie wiem czy to moje gg czy coś innego
Oh Łukasz, Łukasz! Chyba nie chciała bym widzieć zalanego w trupa dwu metrowego faceta!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wizja Łukasza bawiącego się z dzieciakami! Jakoś ten osobnik pasuje mi do roli ojca jak nikt!
Podoba mi się :) Łukasz jest tutaj uroczy, nawet jak napity, a z Igły taki dobry przyjaciel. Brakuje tylko Ziomkowi jakiejś dobrej kobiety, ale to pewnie z czasem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!